Juliusz Słowacki to jeden z najwybitniejszych polskich poetów epoki romantyzmu, wymieniany razem z Adamem Mickiewiczem, Zygmuntem Krasińskim i Cyprianem Norwidem. Poeta w swych utworach stworzył system filozoficzny, zwany genezyjskim. Jego dzieła pełne były refleksji i mistycyzmu, zwracał się także w stronę tematyki patriotycznej. Hymn “Smutno mi, Boże” (“Hymn o zachodzie słońca na morzu”) napisany został 19 października 1836 roku, w trakcie podróży poety z Grecji do Egiptu.
Spis treści
Hymn o zachodzie słońca na morzu – analiza utworu
Słowacki w swoim utworze korzysta z liryki bezpośredniej, podmiot liryczny ujawnia się odbiorcy i używa pierwszej osoby liczby pojedynczej, mówiąc “smutno mi”, “stoję”, “wiem”, “żem był”. Oznacza to, że czytelnik jest świadkiem osobistej, intymnej relacji podmiotu, za którym zapewne kryje się sam Słowacki. Podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do swojego odbiorcy, którym jest Bóg (“Smutno mi Boże”). Jest to więc także przykład liryki inwokacyjnej.
Budowa wiersza jest raczej regularna. Utwór to hymn, który jest szczególnym gatunkiem o podniosłym charakterze, pieśnią kierowaną między innymi do bóstwa, kogoś szczególnego czy ojczyzny. Wiersz podzielono na osiem części oznaczonych cyframi rzymskimi, jest to utwór stroficzny. Każda ze strof zawiera sześć wersów, średniówka zazwyczaj wypada po piątej sylabie. Zastosowane zostały rymy krzyżowe i parzyste w układzie ababcc. Pierwsza i ostatnia strofa opisują ten sam widok na tęczę rozpostartą na niebie, można więc mówić o zastosowaniu klamry kompozycyjnej. Każda strofa kończy się takim samym wersem (“Smutno mi Boże!”), co można uznać za powtarzający się refren. Z regularnego rytmu wybijają czytelnika przerzutnie (“Widziałem lotne w powietrzu bociany; Długim szeregiem”).
Słowacki chętnie sięgał po zróżnicowane środki stylistyczne. W utworze odnaleźć można więc epitety, które w szczególny sposób oddają refleksje podmiotu, na przykład “tęcza blasków promienista”, “lazurowa woda”, “puste kłosy”, “mała dziecina” czy “białe kości”. Słowacki zbudował poetycką warstwę za pomocą metafor takich jak “gasisz w lazurowej wodzie gwiazdę ognistą” czy “mieć będę niespokojne łoże”. Podobna funkcję spełniają rozbudowane porównania (“jak puste kłosy, z podniesioną głową stoję rozkoszy próżen i dosytu”) oraz peryfraza (słońce jako “gwiazda ognista”).
Smutno mi, Boże! – interpretacja wiersza
Utwór jest swego rodzaju skargą podmiotu lirycznego. Jest on w trakcie samotnej podróży, podziwia piękno świata przedstawionego, który stworzył dla niego Bóg, a mimo to wciąż nawiedza go smutek, którego nie koją cudowne krajobrazy, nawet cudowny zachód słońca i tęcza, których jest właśnie świadkiem. Podmiot liryczny wyznaje, że tęskni za swoimi rodzinnymi stronami, że to są widoki, które chciałby oglądać. Brakuje mu w życiu poczucia celu i kierunku, czuje się “jak pusty kłos”. Podmiot liryczny ukrywa swoje prawdziwe emocje przed obcymi ludźmi, ale czuje, że przed Bogiem może otworzyć się i być zupełnie szczery. Bóg jest więc jedyną istotą, która widzi go takim, jaki jest naprawdę. Podmiot czuje się niemalże jak dziecko, które zostało opuszczone przez matkę i które udaje, że jest silne, a tak naprawdę czuje się słabe i szuka jej opieki. Nawet świadomość, że jutro nadejdzie nowy dzień, który może przynieść nowe wydarzenia i rozwiązania, nie jest w stanie go pocieszyć. Ma bowiem wrażenie, że nic nie jest w stanie zmienić jego losu i skazany jest na ciągłe przeżywanie swojego smutku. Czuje się, jakby tracił zdrowe zmysły, jakby był statkiem unoszącym się bez celu na wodzie, bezwolnie zmierzającym tam, gdzie popchną go prądy.
Wiersz jest więc zapisem uczuć wędrowca, człowieka oderwanego od domu rodzinnego, tęskniącego za nim, mimo wspaniałych rzeczy, jakie oferuje mu świat. Piękne krajobrazy nie zapełniają pustki, jaką podmiot nieustannie odczuwa w swym życiu. Gdy widzi na horyzoncie krążące bociany, to kojarzą mu się one tylko z utracona ojczyzną i sprawiają mu ból. Tęskni za Polską, która oddalona jest od niego o tysiące kilometrów. Po powstaniu listopadowym represje nie pozwalały Słowackiemu na powrót do kraju. Ta tęsknota i ból skłaniają go do zastanowienia się nad własnym życiem i jego celem. Zdaje mu się, że nie ma ono sensu, jego istnienie jest bezcelowe, przeraża go to, jak oddalił się od ojczyzny i że gdy umrze, to zostanie złożony do grobu poza jej granicami. W tym momencie hymn wyraża obawy uniwersalne dla wszystkich emigrantów i uchodźców, zmuszonych do opuszczenia kraju rodzinnego. Sam Słowacki zmarł Paryżu w 1849 roku, a jego prochy wróciły do Polski dopiero w 1927 roku, jego obawy spełniły się więc. W ostatniej strofie podmiot liryczny dostrzega jednak odrobinę piękna świata, który jest dziełem boskim.
Hymn “Smutno mi, Boże” jest więc zapisem uczuć, które targają osobą, wiedzącą, że nie jest w stanie powrócić do swojego ojczystego kraju. Bólu tego nie zdołają ukoić piękne krajobrazy obcych krain, emigrant nieustannie tęskni za ojczyzną, brakuje mu celu w życiu i obawia się, że nigdy już nie zobaczy rodzinnego kraju. Swoją gorycz wylewa dopiero przed Bogiem, dla społeczeństwa zakłada maskę i ukrywa swoje prawdziwe uczucia.