Człowiek jest zwierzęciem społecznym. Brzmi to obrazoburczo, doskonale jednak oddaje naszą socjalną naturą. Rodzimy się, dorastamy i żyjemy w zbiorowości. Bez niej nie możemy rozwijać pełni swoich możliwości, zapewnia nam ona bezpieczeństwo i wsparcie. Zbiorowość polega jednak na związkach obopólnych – dajemy i dostajemy profity z bycia jej częścią. Oznacza o ni mniej, ni więcej, że jednostka ma obowiązki wobec swojej społeczności. Zauważaliśmy to już od starożytności, a może nawet wcześniej. Nas, jako ludzi nowożytnych, interesują jednak najnowsze spostrzeżenia na ten temat, niekoniecznie będące stricte wiedzą socjologiczną. Tą pozostawmy naukowcom, ludziom zdolnym do jej zrozumienia i analizy.
Ta praca skupi się na obowiązkach jednostki wobec zbiorowości ujętych przez literaturę, ponieważ jest ona zjawiskiem zarazem kulturowym i społecznym. Interesować nas będzie spojrzenie rodzime, czerpiące z doświadczenia kilkukrotnie podnoszącej się z upadku zbiorowości narodowej. Doskonałe ku temu będą „Lalka” Bolesława Prusa oraz „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego.
Pozytywizm stanowił niezwykle interesującą reakcję na romantyzm i klęskę powstania styczniowego. Ideały walki narodowowyzwoleńczej okazał się płonne, kierujące Polaków ku wręcz biologicznej zagładzie. Tymczasem koncepcje wieszczów narodowych mieniły się całkowicie oderwanymi od rzeczywistości, podsycającymi jeszcze samobójcze tendencje narodu. Tak przynajmniej widzieli to pozytywiści, których bez pejoratywnych konotacji można nazwać społecznikami. Problem narodu Polskiego postrzegali bowiem jako katastrofę społeczeństwa, zarówno wymiarze kultury jak też dorobku materialnego. Wszystkim uczniom szkół średnich doskonale znane są ich programowe postulaty naprawienia tego stanu: praca u podstaw, praca organiczna, asymilacja Żydów i emancypacja kobiet. Postrzegali oni społeczeństwo jako żywy organizm, którego poszczególne klasy tworzą organy integralnej całości. Potrzebna była więc współpraca całej zbiorowości oraz dbanie o dobrostan poszczególnych jej elementów. Tylko to zapewniało stateczny rozwój całości.
Bolesław Prus w swojej „Lalce” pokazuje swoją wizję realizacji tych założeń od strony jednostki. Na łamach powieści spotkać możemy trzy postaci, które kierowane dobrem zbiorowości, korzystają ze swojego majątku i talentów w myśl ideałów pozytywistycznych. Najbardziej rozpoznawalną będzie tutaj główny bohater, Stanisław Wokulski. Ten ambitny człowiek doskonale rozumie, że poprawa warunków życia najniższych warstw społecznych nie jest kwestią jedynie pokazowej dobroczynności. To skomplikowany proces, wymagający przemyślanego działania i zaangażowania pieniężnego. Wokulski rozważa go podczas przechadzki po Powiślu. Dochodzi wtedy do wniosku, że ten warszawski slums mógłby zostać zagospodarowany przez odpowiednie działania kapitału warstw wyższych. Wyznając częściowo zasady pozytywistyczne, bohater widzi w tym wręcz obowiązek establishmentu wobec gminu. Choć ujmuje to w ramy klasowe, Wokulski rozumie to też w charakterze jednostkowym. Mając możliwość pomocy jako posiadacz pewnego majątku i kontaktów, umożliwia wyjście z prostytucji Mariannie, ponownie pracować Wysockiemu i Węgiełkowi. Działa więc na tyle, o ile może sobie pozwolić jako pojedyncza osoba.
Podobnie ma się sprawa z prezesową Zasławską. Jako jedyna arystokrata w powieści rozumie swoje obowiązki względem ludzi od niej zależnych. W swoim wzorowo prowadzonym gospodarstwie założyła ochronkę dla dzieci parobków oraz dom starców. Jako osoba majętna i wykształcona wie, że jej pozycja nie wiąże się jedynie z uprzywilejowaniem, a realnie wymaga od niej działania.
Z kolei profesor Geist pragnie wykorzystać swoją inteligencję w celu wyrównania szans między bogatymi a biednymi. Ten człowiek nie ma nic prócz genialnego umysłu i nawet tak niewiele kieruje ku pracy na rzecz ogółu.
Możemy więc wysnuć wniosek, że Bolesław Prus widział jednostkę podobnie jak pozytywiści całe klasy społeczne – jako integralną część zbiorowości. Jako taka musiała ona działać na jej korzyść, aby całość działała sprawnie. Każde próżniactwo i szkodnictwo społeczne powodowało reakcję łańcuchową, tym silniejszą, im większą władzę w społeczności miała ta jednostka. Spełnianie swoich obowiązków, ciężka i uczciwa praca każdego członka narodu, była zdaniem pozytywisty warunkiem jego rozwoju.
Jednym z największych sprawdzianów postawy jednostki wobec swojej społeczności jest wojna. Nie bez przyczyny mówi się, że człowiek broniący swojego kraju może zapłacić za to „najwyższą cenę”. Polacy wiedzą o tym wręcz za dużo, szczególnie ci młodzi. Aleksander Kamiński ukazał piękno i dramatyzm patriotycznej postawy młodych ludzi w swoich „Kamieniach na szaniec”. Rozmowy między głównymi bohaterami, Alkiem, Zośką i Rudym, pokazują ich zdecydowaną postawę prospołeczną i patriotyczną. Uważali oni, że obowiązkiem Polaka jest walka o wolność ojczyzny, a w czasie pokoju praca na rzecz jej obywateli. Chcieli swoją inteligencją służyć ogółowi, co często podkreślał zwłaszcza Rudy.
Zośka również użył ciekawego sformułowania, porównując żołnierzy Szarych Szeregów do lasu – choć jedno drzewo upada, reszta trwa jako całość. Pokazuje to rozumienie tych młodych chłopaków swojego miejsca w zbiorowości i zbiorowości samej w sobie. Dla nich jednostka była autonomiczną częścią całości, która dobrowolnie powinna pracować na jej rzecz. Nie istnieje bowiem poza zbiorowością, tak jak wspólnota nie będzie dobrze prosperować bez jej zaangażowania.
Podejście, które nie zabiera jednostce jej wolności, ale zarazem respektuje miejsce rzeczonej w większym gronie, nazywamy republikańskim. Polacy zbudowali na nim cały etos, widoczny w naszej literaturze od wielu pokoleń. Solidarność człowieka ze swoją wspólnotą wzmacnia zarazem grupę, jak też każdego jej członka osobno. To ważna lekcja, szczególnie w czasach wojny plemion na łonie wielu narodów.