Ludzie zawsze marzyli, by mieć wpływ na losy świata, by mieć wpływ na innych ludzi, tworzyć ruchy i móc zmieniać rzeczywistość dookoła. Poeci i artyści przeżywali to szczególnie, wierząc, że ich dzieła mogą przyczynić się do zmiany myślenia u innych, a oni sami na zawsze zapisać się w annałach historii, jako ci, którym udało się stworzyć coś nowego i zainicjować ważne wydarzenia. Wybitne jednostki miały ciągnąć za sobą tłumy, przemawiać do nich w swej twórczości, otwierając oczy na nowe poglądy i perspektywę, której zwykły lud nie rozumiał, ponieważ nie miał tak światłego umysłu, jak „wybraniec”.
Najmocniej dało się odczuć takie myślenie w epoce romantyzmu, głównie w Polsce. Twórczy bardzo często tworzyli bohaterów, którzy sami byli w stanie zmienić świat i porywać tłumy, chcące iść za nimi. W ten sposób dawali otuchy czytelnikom, którzy na co dzień borykali się z trudnym życiu w okupowanym kraju, którego tożsamość każdego dnia była niszczona i przeznaczona do zapomnienia. Każdy chwytał się przysłowiowej brzytwy, byle tylko wierzyć, że możliwe jest uratowanie kraju przed kompletnym zapomnieniem i zatraceniem.
Jednak jednostkom z powieści i wierszy nie zawsze udawało się zbawić świat. Podejmowali próby i robili wszystko, co tylko mogli, byle tylko samemu odwrócić losy kraju pod zaborami. Nie było to jednak nigdy powiedziane wprost, by nie niszczyć marzeń i nadziei wśród czytelników, chcących oderwać się chociaż na chwilę od smutnej codzienności. Każdy interpretował dzieła na swój sposób, a artyści doskonale wiedzieli, że ich bohaterowie mogą być iskrą zapalną dla prawdziwych rozruchów społecznych.
Postacią, która czuła się wybitną jednostką, zdolną do porwania tłumów, był Konrad z trzeciej części „Dziadów” Adama Mickiewicza. Przytoczony fragment przedstawia mentalną przemianę bohatera, który przestaje być romantycznym poetą Gustawem i staje się Konradem – prawdziwym patriotą, gotowym do największych poświęceń dla własnego kraju. Jego własne emocje i uczucia schodzą na dalszy plan, a Gustaw zaczyna dostrzegać swoją rolę w otaczającym go świecie. Rozumie, co się dzieje z jego krajem i w jak trudnej sytuacji znajdują się krajanie. Towarzyszą mu duchy, które uświadamiają, że wiara w siebie i swoją misję czyni człowieka niezatrzymanym w realizacji własnych planów. Tego właśnie chciał Konrad – walki o ojczyznę i obywateli. Czuł, że jest w stanie samemu osiągnąć wszystko i wybawić kraj od zaborcy.
Cała wielkość istoty Konrada ujawnia się w „Wielkiej Improwizacji”, kiedy młody człowiek zwraca się do Boga, mówiąc do niego długi i pełen emocji monolog. Uważa się za mesjasza narodów i jedyną istotę, która jest w fizyczny sposób odczuwać ból, jaki przeżywa Polska w związku z utraconą tożsamością. Konrad uważa się za niemal Boga – potężną istotę, która jest w stanie osiągnąć wszystko, czego pragnie, dając w ten sposób Polakom wolność, którą jedynie on może im zapewnić. Wierzy, że jego moc jest nieograniczona i tak wielka, że pokonanie zaborcy to tylko kwestia czasu. Konrad ufał sobie i swojemu pomysłowi na odzyskanie niepodległości tak bardzo, że nie chce dopuścić do pomocy nikogo, ponieważ sam chce osiągnąć najwyższy z celów, sądząc, iż jedynie on jest w stanie temu sprostać.
Bardzo podobnie zachowuje się tytułowy bohater dramatu Juliusza Słowackiego – Kordian. On również początkowo był romantykiem, nieszczęśliwie zakochanym w Laurze. Po jej stracie i własnej próbie samobójczej, postanawia przelać swoje uczucia i miłość na Polskę, która nie istnieje na mapach od ostatniego rozbioru kraju. Kordian, podróżując po Europie, przeżywa kryzys egzystencjalny i wątpi w samego Boga. Podczas wyjazdów uświadamia sobie, iż tylko on może zbawić kraj i doprowadzić do jego ponownego powstania.
Kulminacyjnym momentem jest monolog na szczycie góry Mont Blanc, w którym opowiada o swoim planie na odzyskanie niepodległości. Czuje się blisko Boga i to Jemu przypisuje swoje natchnienie, czując się wybrańcem. Uważa, że kraj powinien się zbuntować i w ten sposób sprowadzić na siebie gniew cara, jednocześnie pozwalając innym krajom na pokonanie Rosji. Kordian podejmuje również decyzję, by samemu zgładzić cara i w ten sposób ułatwić Polakom bunt oraz odzyskanie niepodległości.
Kordian nie prosi nikogo o pomoc w realizacji swojego planu. Sam próbuje walczyć z wrogiem, wchodząc w struktury władzy i wkradając się do carskiego pałacu, by zabić cara we śnie. Niestety, nie udaje mu się to, ponieważ opuszcza go odwaga. Jego czyny nie pozostają jednak bez echa, wlewając w serca Polaków nadzieję i odwagę do zmiany swojego losu.
Trudno zgodzić się z tym, że jednostka jest w stanie zmienić losy świata. Wielkie idee i wiara we własne umiejętności czasami nie wystarczają, jeśli nie idą za tym konkretne działania oraz dobrze przemyślany plan. Marzenia Konrada i Kordiana, by uwolnić kraj nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, głównie dlatego, że bohaterowie uważali się za jednostki wybitne, potrafiące samemu wszystko zdziałać. Człowiek jest w stanie dokonać rewolucji światowej, jedynie wtedy, gdy ma realne poparcie innych ludzi i nie działa samotnie.