Człowiek nie jest oderwaną od rzeczywistości jednostką – funkcjonuje w konkretnej przestrzeni, które ma na niego wpływ. Przykłady różnic między życiem w mieście i na wsi, znajdziemy w dziełach Władysława Stanisława Reymonta: powieściach Ziemia obiecana i Chłopi. Pochwałę wiejskiego życia znajdziemy również w twórczości Jana Kochanowskiego, a szczególnie w sielankowej Pieśni świętojańskiej o Sobótce. Przestrzeń, w której funkcjonujemy, narzuca nam styl życia i wpływa na nasze decyzje, dlatego to od miejsca zamieszkania w dużej mierze zależy nasz dalszy los.
Powieść panoramiczna Reymonta Ziemia obiecana przedstawia realia życia w kapitalistycznym mieście – Łodzi w XIX wieku. Ludność nadciągała do Łodzi z mniejszych miast i wsi w poszukiwaniu lepszego życia i godnych zarobków na utrzymanie rodziny. Można powiedzieć, że miasto było dla nich ziemią obiecaną. Wymowa powieści pokazuje jednak, że jej tytuł jest ironiczny, ponieważ większość mieszkańców Łodzi, zamiast dostatnio żyć, walczyła o przetrwanie. Reymont przedstawił w ten sposób swoje negatywne nastawienie do życia w mieście, do którego odniósł się całkowicie inaczej niż do wiejskiej egzystencji opisanej w Chłopach. Ziemia obiecana przedstawia losy trzech młodych mężczyzn: Polaka Karola Borowieckiego, Niemca Maksa Bauma i Żyda Moryca Welta. Mimo różnic w pochodzeniu mieli wspólny cel – chcieli zrobić karierę i zarabiać miliony. Takie marzenia miało wielu mieszkańców Łodzi, ale niestety dla większości z nich miasto nie okazywało się upragnioną ziemią obiecaną.
W przytoczonym fragmencie Ziemi obiecanej opisana została codzienność w XIX-wiecznej łódzkiej fabryce. Zakład pracy został opisany, jak żywy organizm, pojawiają się animizacje: fabryka ma mięśnie, a winda wypluwa z siebie ludzi i towary. Pracownicy są tutaj tylko trybikami w maszynie, najważniejsza jest fabryka. Sytuacja właściciela fabryki, Hermana Bucholca, była diametralnie inna od jego pracowników. Jego zadaniem było nadzorowanie ich pracy, dlatego snuł się po fabryce. Pracownicy bardzo bali się właściciela, gdy się pojawiał, milczeli, spuszczali wzrok. Bucholc nie traktował ich nawet jak ludzi. Podczas gdy fabryka uległa ożywieniu, ludzie byli dla właściciela tylko maszynami. Nie myślał o tym, że pracownicy również są ludźmi, mają swoje osobowości, rodziny, problemy. Wartość człowieka przeliczał na pieniądze, dyrektor drukarni był dla niego najlepszą maszyną, wyceniał go na 10 000 rubli rocznie. Chociaż Bucholca w dużej mierze zastąpił już jego zięć, mężczyzna nie mógł powstrzymać się od spędzania czasu w fabryce. Była dla niego najważniejsza, co doskonale ukazuje realia życia w kapitalistycznym mieście, gdzie kariera znajdowała się na pierwszym miejscu. Bucholc uwielbiał patrzeć na dzieło swojego życia, podziwiał nieustanny pośpiech, w jakim pracowały maszyny. Działaniem fabryki zafascynowany był również Borowiecki. Jej pęd całkowicie go jednak pochłaniał, przebywając w środku, nie był w stanie zebrać myśli. Zarówno właściciele, jak i pracownicy fabryki, zostawali wciągnięci w jej rytm. W kapitalistycznym mieście praca całkowicie dominowała życie, trudno było powstrzymać się od przebywania w miejscu pracy. W powieści życie w mieście zostało ukazane w negatywnym świetle. Nielicznym udawało się posiadać własną fabrykę i dorobić się majątku, ale większość ludzi musiała godzinami wykonywać męczącą, monotonną pracę przy maszynach. Co gorsza, pracownicy fabryk byli odczłowieczani. Wciągnięci w wielki mechanizm fabryki, po pewnym czasie sami zaczynali być traktowani jak maszyny, a nie żywe, myślące istoty.
W innej powieści Reymonta, Chłopi, również opisane zostało życie wypełnione pracą. Mieszkańcy Lipiec mieli wiele obowiązków związanych z uprawą ziemi, hodowlą zwierząt i prowadzeniem domu. Ich życie znacznie różniło się jednak od rzeczywistości pracowników łódzkich fabryk. Funkcjonowali zgodnie z odwiecznym rytmem pór roku, koniec ich dnia wyznaczało zachodzące słońce, a nie decyzja brygadzisty. Chłopi nie pracowali w toksycznych, chemicznych oparach, ale blisko natury. Na wsi przełomu XIX i XX wieku, nie używano nowoczesnych technologii, dlatego życie chłopów było wypełnione ciężką, fizyczną pracą. Panowała w nim jednak harmonia, której pracownicy łódzkich fabryk, traktowani jak maszyny, nie zaznali. Pory roku i kościelne święta sprawiały, że każdy rok w życiu chłopów był podobny. Mieli oni jednak czas, zarówno na pracę, jak i wspólne spędzanie czasu. Co więcej, między mieszkańcami wsi istniała silna więź. Mimo różnic i konfliktów w ważnej sprawie potrafili się zjednoczyć, jak np. podczas walki o las – gromada była jednością. W mieście między ludźmi nie było takich więzi, każdy walczył o przetrwanie.
Pozytywny stosunek do życia na wsi został ukazany również w Pieśni świętojańskiej o Sobótce Jana Kochanowskiego. Przedstawił on jednak mniej realistyczny obraz wiejskiej egzystencji. Reymont wspominał również o negatywnych stronach wiejskiego życia: biedzie, ciężkiej pracy, konfliktach o ziemię. Kochanowski przedstawił za to sielankową wizję życia na wsi. Autor wyidealizował wieś, opisał bezpieczne i uczciwe życie, dalekie od miejskich niebezpieczeństw.
Przestrzeń ma ogromny wpływ na życie człowieka: ciężka praca na wsi różni się od ciężkiej pracy na wsi. Chociaż wiejska egzystencja nie zawsze jest tak lekka i sielankowa, jak opisał to Kochanowski, trudno nie przyznać Reymontowi racji. Na wsi między ludźmi istnieją silniejsze więzi, a praca jest bliższa natury, niż wielogodzinne obsługiwanie maszyny w fabryce.