Teoria ewolucji jest nam znana od niespełna dwustu lat, ale i tak nadal zastanawiamy się, co właściwie robimy na świecie. Czy jesteśmy w pełni niezależnymi istotami, czy może ktoś nami kieruje? Nie znamy do końca swojego miejsca w świecie – nie znamy wcześniej scenariusza, którym musimy kierować się w życiu, by osiągnąć sukces. Improwizujemy, by nasze zachowania nie doprowadziły nas do upadku społecznego.
Można więc rzec, że jesteśmy jedynie marionetkami, aktorami w teatrze świata. Jednak nasza rola, którą musimy odegrać, wcale nie jest dla nas złym brzemieniem – ona czyni nas lepszymi i silniejszymi ludźmi, którzy są w stanie poradzić sobie z różnymi trudnościami.
Przytoczony fragment „Syna Kamienia” Stefana Chwina rozpoczyna się sceną, gdy młody chłopiec – Eryk – stoi przed lustrem i przygląda się swojej twarzy. Pragnie nauczyć się zawsze nosić uśmiech na twarzy, by sprawiać radość przybranym rodzicom. Początkowo wydaje mu się to dziwne i nie do końca prawdziwe, ponieważ Eryk pragnął czuć szczere szczęście w sercu, a nie udawać przed kimś uczucia, których nie czuł. Po głębszym zastanowieniu się, chłopiec dochodzi do wniosku, że to nie jest kłamstwo z jego strony, a chęć odegrania pewnej roli, którą wymaga od niego społeczeństwo.
Eryk rozumie, że jego twarz jest plastyczna i może dostosować się do dowolnego uczucia, jakie ten zapragnie wyrażać. Uczy się w ten sposób panowania nad emocjami i mimiki, która dopełnia jego słowa. Wie, że dostosowanie się do pewnych sytuacji i „zagranie” swoim obliczem będzie działało na jego korzyść, a jednocześnie jest zdumiony, że udawane emocje wpływają na jego rzeczywisty nastrój.
Chłopiec wraz z rodzicami często chadza do teatru, gdzie przygląda się aktorom na scenie. Nie może się nadziwić, że występujący są w stanie doskonale panować nad swoim ciałem, gestami i emocjami. Aktorzy nie rozumieją sensu swojej roli, powtarzają wyuczone wcześniej słowa, jednak poprzez to opanowanie i znajomość własnej fizjonomii są w stanie przyciągnąć uwagę odbiorców, utrzymać ją i przekonać, że to nie jest rola.
Eryk zaczyna rozumieć, że przyjmowana przez człowieka rola to poza społeczna, jaką musi odegrać w spektaklu zwanym życiem. Od każdego z nas jest wymagana pewna poza, pewien fałsz, który pozwoli nam dostosować się do każdej sytuacji. Nie ma miejsca na prawdziwe emocje i zachowania, nie można być zawsze w pełni sobą, ponieważ relacje międzyludzkie na to nie pozwalają. Panowanie nad emocjami i ciałem sprawia, że mamy przewagę nad innymi, którzy tego nie potrafią, przez co możemy osiągnąć w życiu więcej. Wybór tej pozy należy do nas.
„Jądro Ciemności” Josepha Conrada pokazuje zachowania człowieka, który nie musi już poddawać się tej społecznej roli i może pozwolić sobie na czyny zgodne z własną naturą. Pisarz udowodnił, że w każdym z nas drzemie bestia, która ożywa, kiedy tylko zostajemy spuszczeni z cywilizacyjnej smyczy.
Główny bohater, Kurtz, początkowo żył zgodnie z pozą, pozwalającą mu na osiąganie sukcesów i profitów w cywilizowanym świecie Europy. Jednak wysłany do Kongo, zrzuca maskę i zaczyna pokazywać swoje prawdziwe oblicze okrutnego tyrana, dla którego liczy się jedynie władza i rządzenie słabszymi. Rządzi w wiosce morderczą ręką, nie bojąc się zabijać i krzywdzić ludzi, którzy chociaż w minimalny sposób wychodzą poza ramy jego zasad.
Kurtz sam podjął decyzję o takim zachowaniu. Nie był w stanie utrzymać swojej wewnętrznej bestii, pozwolił jej wyjść i rządzić w najgorszy sposób. Maska dobrodusznego mężczyzny chcącego pomagać innym, upadła szybko, kiedy tylko przestał być pilnowany przez odgórne zasady, panujące w Europie. Joseph Conrad pokazał, że takie przypadki są niezbędne, byśmy nigdy nie zapomnieli, że brak panowania nad własnymi emocjami i ciałem może doprowadzić do tragedii wielu niewinnych osób.
Społeczeństwo w „Lalce” Bolesława Prusa również przywdziewało maski i żyło zgodnie z oczekiwaniami innych. Nie można było się wyłamać, ponieważ szybko dawano do zrozumienia, że takie zachowanie jest nieodpowiednie i niepożądane.
Przekonał się o tym główny bohater powieści – Stanisław Wokulski. Pragnął on zdobyć ukochaną Izabelę Łęcką i pojąć ją za żonę. Planował rozkochać ją w sobie w prosty sposób, spotykając się z nią i służąc pomocą. Musiał jednak spełnić pewne oczekiwania, jakie społeczeństwo zaczęło od niego wymagać. Wokulski, który nie jest arystokratą, musiał wmieszać się w ten świat, by zaimponować Łęckiej. Robił to przeciwko sobie, jednak zależało mu, by zostać zaaprobowanym przez śmietankę towarzyską.
Początkowo jest odrzucany przez arystokrację, ponieważ jego zwykłe zachowania nie są akceptowalne wśród tej grupy społecznej. Wokulski zaczyna zachowywać się nienaturalnie, by zyskać przychylność. Wokulski wciela się niechętnie w kolejne role, jednak stara się robić to z uśmiechem, by jego poza nie została zniszczona. Osiągnięcie celu, którym jest ślub z Łęcką, jest dla niego ważniejsze.
Człowiek jest pewnego rodzaju aktorem w teatrze świata. Musi dostosować się do panujących zwyczajów i ról, by móc osiągać swoje cele i zostać zaakceptowanym w pewnych środowiskach. Jednak człowiek nie jest marionetką, którą ktoś kieruje – jest w stanie samodzielnie wybrać swoją pozę i odgrywać ją przed innymi. To w pewien sposób daje człowiekowi sprawczość nad własnym życiem, w którym nie może być w pełni sobą.