Ciężko określić, czym jest prawda. Mówi się, że każdy człowiek ma swoją prawdę i żadna z nich nie jest fałszywa, ponieważ zawiera pewne ziarno prawdy o świecie. Od wieków filozofowie zadawali sobie pytanie o sens prawdy i jej pochodzenie, a przede wszystkim o jej obiektywizm, uważając, że nie ma czegoś takiego, jak jedna, uniwersalna prawda, która pogodzi wszystkich.
Z rozmyślań greckich filozofów powstała epistemologia, czyli nauka o poznaniu świata i relacji człowieka z rzeczywistością. To właśnie w tym nurcie filozofii uczeni zastanawiają się and pojęciem prawdy i jak ją zdefiniować. Jest to podstawowy problem tej gałęzi nauki, która rozważa, czy można w ogóle poznać prawdę i jak blisko jest ona spokrewniona ze sceptycyzmem.
Jednak pojęcie prawdy dotyka również zwykłych ludzi w codziennych sytuacjach. Często zastanawiamy się, czym dla nas jest prawda i jakie ma znaczenie w zwykłym życiu. Czy zawsze należy mówić prawdę? Czy to, co uważamy za prawdę, w rzeczywistości nią jest? I czy na pewno nasza prawda, nie jest kłamstwem dla innych? Artyści od lat poruszali motyw prawdy w swoich dziełach, starając się zrozumieć jej sens i rolę w świecie rzeczywistym.
Dookoła motywu prawdy zbudowana jest powieść „Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego. W tej książce łączy się ona ze sprawiedliwością wobec świata i własną przemianą, która jest niejako prawdą o samym sobie.
Główny bohater – Rodion Raskolnikow – jest biednym studentem prawa, którego nie stać na życie w Petersburgu. Uważał się za znacznie lepszego od innych i sądził, że nie zasłużył na taki los, jaki go spotkał. Nie widząc innego wyjścia, postanowił zamordować starą lichwiarkę Alonę i jej siostrę – potrzeba pieniędzy nie była jego główną motywacją. Raskolnikow twierdził, że lichwiarka uważała się za lepszą od innych, ponieważ miała pieniądze, a naprawdę robiła krzywdę wielu osobom, żądając wysokich odsetek za udzieloną pożyczkę.
Rodion sądził, że to on wyznacza sobie granice moralności, a te, które były przyjęte przez społeczeństwo, go nie dotyczą. Według swoich poglądów nie musiał on dostosowywać się do ogólnie panującego prawa, ponieważ był jednostką wybitną. Początkowo nie miał on wyrzutów sumienia po morderstwie obu kobiet, jednak szybko zaczął majaczyć, a obrazy zabójstwa przewijały mu się w głowie. Raskolnikow podupadł na zdrowiu fizycznym i psychicznym, nie mogąc pogodzić się nie tyle z popełnioną zbrodnią, co z tym, że nie był w stanie sprostać swojemu ideałowi w głowie. Jego oczekiwania nie pokryły się z rzeczywistością.
Raskolnikow nie potrafił przyznać tej prawdy przed sobą. Bał się przegranej i nie przyjmował do wiadomości tego, że nie jest w stanie spełnić swoich pragnień o byciu jednostką wyjątkową, która dąży do sprawiedliwości nawet w tak okrutny sposób. Jednocześnie nie przyznał się do morderstwa przed policją, długo zatajając swoje czyny. W końcu, za namową ukochanej Soni, zgłosił się na policję i opowiedział prawdziwą wersję wydarzeń z dnia zabójstwa. Przyznał się także sam przed sobą do swoich słabości.
Te wyznania sprawiły, że w sercu Rodiona w końcu zagościła ulga. Poczuł się lepszym człowiekiem, którego kłamstwo zniszczyło na wszystkich frontach. Było to dla niego wyzwolenie z ogromnego ciężaru, który ciążył mu na duszy od dłuższego czasu.
Również tytułowa bohaterka „Balladyny” Juliusza Słowackiego ma problem z przyznaniem prawdy o sobie samej. Doprowadza to do coraz większych tragedii, które popełnia dziewczyna, by zataić wcześniejsze zbrodnie i zagłuszyć sumienie.
Balladyna to prosta, wiejska dziewczyna, która nie miała zbyt dużych szans na wyrwanie się i zasmakowanie lepszego życia. Gdy do jej chaty przyjechał książę Kirkor, postanowiła wykorzystać okazję i zrobiła wszystko, by zmienić swoje życie. Zamordowała siostrę, która stanowiła konkurencję w zostaniu żoną Kirkora. Po jej śmierci Balladyna wyszła za księcia, jednak wstyd związany z chłopskim pochodzeniem sprawił, że zabiła własną matkę. Z pomocą kochanka zabiła kolejne osoby, które mogły przeszkodzić jej w zostaniu królową lub były świadkami jej poprzednich zbrodni. Finalnie zabiła również Kirkora i kochanka, który cały czas jej pomagał.
Kolejne zbrodnie Balladyny związane były z kłamstwami, ponieważ bohaterka nie potrafiła przyznać się przed samą sobą, że jest osobą pełną zła. Dziewczyna nie doświadczyła wyrzutów sumienia, które mogłyby ją pohamować od kolejnych morderstw. Nie wyjawiła także nikomu, że to ona stała za śmiercią tylu osób, do samego końca utrzymując, iż zgładzi każdego, kto przyczynił się do śmierci jej siostry, męża i matki.
Prawda o kłamstwach Balladyny wyjawiła się dopiero w finałowej scenie, kiedy, już jako królowa, wydawała wyroki śmierci na morderców swojego kochanka, siostry i matki, których zamierzała złapać. Wszystkie trzy wyroki dotyczyły oczywiście jej samej, co zostało natychmiast spełnione – Balladyna zginęła przez rażenie pioruna. Prawda wyszła na jaw, a wszyscy zebrani poczuli ulgę, ponieważ nie musieli już bać się o własne życie z mordercą na wolności.
Filozofowie zastanawiają się, czy jest możliwość, by poznać w pełni rzeczywistość i oddzielić prawdę od kłamstwa. Na początek jednak należy tę prawdę zdefiniować. Jak widać na powyższych przykładach, prawda jest pewnego rodzaju wyzwoleniem i ulgą, która spływa na człowieka po wyjawieniu jej. Nie zawsze prawda jest wygodna dla wszystkich, jest jednak zawsze lepsza od kłamstwa, które toczy się po społeczeństwie niczym najgorsza choroba.