Człowiek często musi przemierzyć wiele miejsc, zanim odnajdzie swoje miejsce na ziemi. Taka wędrówka to szansa na poznanie różnych ludzi oraz zweryfikowanie wartości, którymi kierujemy się w życiu. Jak ważne jest odnalezienie swojego miejsca i ustalenie priorytetów pokazują losy bohaterów literackich: tytułowego bohatera dramatu Juliusza Słowackiego Kordian oraz Tomasza Judyma, protagonisty powieści Stefana Żeromskiego Ludzie bezdomni.
Na początku dramatu, Kordian był typowym romantykiem, cierpiącym z powodu nieszczęśliwej miłości. Po nieudanej próbie samobójczej, wyruszył w podróż po Europie, która nauczyła go wiele na temat świata i ludzi. Nadmiernie wrażliwy młodzieniec postanowił zmierzyć się z rzeczywistością i wejść w dorosłe życie. Każde z miejsc, które odwiedził, pozbawiało go kolejnych złudzeń. Na początku znalazł się w parku w Londynie, gdzie dozorca zażądał od niego opłaty. Anglik zaczął przekonywać Kordiana, że światem rządzi pieniądz, co przygnębiło młodzieńca. Przekonał się o tym dobitnie, kiedy dotarł do Włoch. Zakochał się w Wiolecie, jednak miał wątpliwości, dlatego postanowił wystawić ją na próbę. Powiedział kobiecie, że stracił cały majątek, a ta natychmiast go odrzuciła. Kordian zdał sobie sprawę, że pieniądze są ważniejsze, nawet od miłości. Rozczarowany odszedł od Wioletty, ponieważ oczekiwał prawdziwego uczucia, a nie układu opartego na materialnych korzyściach.
Zrezygnowany Kordian miał nadzieję, że przynajmniej papież kieruje się jeszcze wyższymi wartościami. Udał się do niego z garścią polskiej ziemi, mając nadzieję, że chociaż głowa Kościoła ulituje się nad cierpiącym narodem. Niestety tutaj również spotkało go rozczarowanie, ponieważ papież nie był zbytnio zainteresowany sprawą oraz poradził, aby Polacy modlili się i byli posłuszni carowi. To wydarzenie ma odbicie w poglądach Słowackiego, który był bardzo poruszony krytyką powstania listopadowego przez papieża Grzegorza XVI.
Mimo licznych rozczarowań, Kordian nie stracił wiary w Boga i sens poświęcenia dla ojczyzny. Punktem kulminacyjnym podróży był monolog na Mont Blanc. Na szczycie bohater poczuł się bliżej Boga i wygłosił swoje poglądy: uznał Polskę za Winkelrieda narodów i postanowił wziąć na siebie odpowiedzialność za przyszłość ojczyzny. Z załamanego, nieszczęśliwie zakochanego młodzieńca Kordian zmienił się w dorosłego mężczyznę, przekonanego o swojej mocy sprawczej. Stał się gotowy na poświęcenia dla ojczyzny, dlatego zakończył podróże i na chmurze wrócił do Polski.
Przykładem człowieka wędrującego w poszukiwaniu sensu życia jest również Tomasz Judym. Młody, ambitny lekarz ukończył studia w Paryżu, mimo że pochodził z ubogiej rodziny. Zawód lekarza był dla niego misją, a nie tylko sposobem na zarabianie pieniędzy. Po powrocie do rodzinnej Warszawy szybko przekonał się jednak, że nie każdy z kolegów po fachu ma takie samo podejście i chce realizować założenia pracy u podstaw.
Kiedy wygłosił u doktora Czernisza referat związany z higieną u ludzi ubogich, został odrzucony przez środowisko lekarskie, któremu zarzucał leczenie wyłącznie bogatych. Niestety zła renoma sprawiła, że miał problem ze znalezieniem pacjentów, dlatego zamknął swój gabinet i podjął pracę w uzdrowisku w Cisach. W nowym miejscu Judym spotkał się jednak z podobnymi problemami, jak w Warszawie – nikt nie dbał o zdrowie ludzi ubogich. Zanieczyszczone stawy sprawiały, że w czworakach wybuchła epidemia malarii, ale nikt oprócz Judyma nie zamierzał nic zrobić z tą sytuacją. Co gorsze, do pobliskiej rzeczki, z której chłopi czerpali wodę do picia, zaczęto spuszczać szlam. Judym nie był w stanie tego tolerować i wepchnął administratora Krzywosąda do stawu. Lekarz zrozumiał, że nie jest w stanie zrobić nic dla prostych ludzi, kiedy osoby zarządzające uzdrowiskiem są całkowicie obojętne na ich los. Po otrzymaniu wypowiedzenia, wyruszył do Zagłębia. Tam Judym odnalazł swoje przeznaczenie – postanowił zostać lekarzem fabrycznym oraz pomagać pracującym i mieszkającym w trudnych warunkach górnikom i ich rodzinom.
Pozostawanie wiernym swoim poglądom wymagało od niego wyrzeczeń: zrezygnował z założenia z rodziny z ukochaną Joasią. Był przekonany, że skoro mimo biedy udało mu się zdobyć wykształcenie, ma obowiązek spłacić swój dług wobec społeczeństwa i musi zapomnieć o prywatnym szczęściu. Chociaż czuł nienawiść do kopalni i bardzo kochał Joasię, Judym podjął decyzję, jak będzie wyglądać jego dalsze życie – postanowił w pełni poświęcić się leczeniu ludzi ubogich.
Zarówno losy Kordiana, jak i Tomasza Judyma, wpisują się w topos homo viator, którego archetypem jest Odyseusz, tułający się przez dziesięć lat, zanim udało mu się wrócić do domu. W pewnym sensie na każdego człowieka można spojrzeć jak na pielgrzyma, ponieważ życie jest wędrówką. W przypadku Kordiana i Tomasza Judyma ma to jednak bardziej dosłowny sens, ponieważ odwiedzili wiele miejsc, zanim dojrzeli i zrozumieli, co jest dla nich najważniejsze.
Wędrówka jest w stanie wiele nauczyć człowieka. Właśnie tak było z Kordianem i Judymem, którzy postanowili pozostać w ojczyźnie i poświęcić swoje życie dla innych. Chociaż decyzje, które podejmowali, nie były proste, odnaleźli swoje miejsce na świecie.