Wiersz „Stepy akermańskie” pióra Adama Mickiewicza po raz pierwszy został opublikowany w 1826r. Jest to pierwszy z osiemnastu utworów tworzących cykl „Sonetów krymskich” powstałych podczas podróży poety na Półwysep Krymski. Sonet przedstawia wizję rozdarcia samotnego wędrowca między zachwytem nad pięknem przyrody a tęsknotą za ukochaną Ojczyzną.
Spis treści
Stepy akermańskie – analiza i środki stylistyczne
„Stepy akermańskie” zostały napisane zgodnie z regułami sonetu: pierwsze dwie strofy są czterowersowe, o rymach okalających, a drugą część utworu stanowią tercyny, czyli zwrotki trójwersowe. Obecny w nich układ rymów można zapisać jako cdc cdc. Wszystkie rymy obecne w trzynastozgłoskowcu są żeńskie i dokładne, forma wiersza jest niezwykle rytmiczna.
Charakterystyczny dla sonetu jest też podział na część opisową i refleksyjną. W pierwszych dwóch zwrotkach podmiot liryczny buduje przed oczami odbiorcy obraz przemierzanych właśnie stepów. W następnych strofach wręcz fizycznie zatrzymuje się „śród fali łąk szumiących” mówiąc „Stójmy!”. Rozpoczyna kontemplację niewiarygodnej ciszy, w której słychać nawet „kędy się motyl kołysa na trawie”. Chwila zamyślenia przywołuje myśli o Ojczyźnie – „W takiéj ciszy — tak ucho natężam ciekawie,/ Że słyszałbym głos z Litwy.”, ale nie jest mu dane ukoić swej tęsknoty – wiersz kończą słowa „Jedźmy, nikt nie woła!”. Podmiot liryczny powraca do bolesnej rzeczywistości tułacza wędrującego po obcej ziemi.
O samej postaci osoby mówiącej niewiele dowiemy się ze „Stepów akermańskich”, chociaż utwór należy do liryki bezpośredniej. Dużo więcej można powiedzieć na temat uczuć towarzyszących opisywanemu wędrowcowi. Forma wiersza nadaje „Stepom akermańskim” kształt bardzo osobistego wyznania, dopuszczając odbiorcę do wewnętrznego świata bohatera. Podmiot liryczny, mówiąc w pierwszej osobie – „wpłynąłem”, „patrzę w niebo”, „słyszałbym” – opowiada o swoich doznaniach, niedostępnych dla towarzyszy podróży. Do tych, którzy są z nim kieruje zaledwie krótkie wykrzyknienia – „Stójmy!”, „Jedźmy, nikt nie woła!”, podczas gdy z odbiorcą dzieli się zachwytem nad pięknem „kwiatów powodzi” i nostalgiczną nadzieją „że słyszałbym głos z Litwy”.
Część opisowa wiersza Adama Mickiewicza oparta jest o porównanie stepu do „suchego przestwóru oceanu”, metaforyka akwatyczna jest obecna w obu pierwszych strofach. Nawiązanie do oceanu podkreśla bezmiar falujących traw, a słowa „Patrzę w niebo, gwiazd szukam przewodniczek łodzi” mówią o zagubieniu bohatera w sytuacji lirycznej. Motyw ten kontynuują pytania retoryczne stawiane w następnych wersach: „Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzenka wschodzi?”. Podmiot liryczny gubi się zarówno w przestrzeni – „nigdzie drogi ni kurhanu” – jak i w czasie – na widok światła przychodzi mu na myśl „jutrzenka”, mimo że chwilę wcześniej wspomina o tym, że „już mrok zapada”, akcentując wieczorną porę.
Późniejsze, trzywersowe strofy dużo mocniej skupiają się na dosłownych szczegółach krajobrazu. Osoba mówiąca próbuje opisać zastaną ciszę, dwukrotnie powtarzając… „słyszę”. Ta pozorna sprzeczność pozwala doznać odbiorcy przepełnionej nocnym życiem ciszy „Stepów akermańskich”. Wstępem drugiej części utworu są dwa wykrzyknienia: „Stójmy! — Jak cicho!”, wydawało by się, że skierowane nie tylko do towarzyszy osoby mówiącej, ale też (a może nawet przede wszystkim?) do odbiorcy. Potem następują liryczne obrazy, w których poeta posługuje się motywami dzikich zwierząt. Wspomniane „słyszę” zostaje zestawione z dźwiękami, których ludzkie ucho uchwycić nie potrafi: „Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,/ Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.”.
Czytając ostatnie dwa wersy okazuje się, że sugestywny opis ciszy jest przede wszystkim narzędziem służącym do pokazania nieosiągalności upragnionej Ojczyzny. Nawet „w takiéj ciszy” nie daje się usłyszeć „głos z Litwy”.
Stepy akermańskie – interpretacja utworu
Utwór Adama Mickiewicza rozpoczyna się od wprowadzenia odbiorcy w klimat akermańskiego stepu, poprzez opis „fali łąk szumiących” i „kwiatów powodzi”. Teren, który przemierza bohater liryczny jest niewątpliwie piękny. W miarę jak „wóz nurza się w zieloność” podmiot liryczny zaczyna gubić się w opisywanym krajobrazie. Najpierw szuka drogowskazów wśród wytworów rąk ludzkich: „nigdzie drogi ni kurhanu”, a kiedy te zawodzą, niczym żeglarz zaczyna szukać wskazówki wśród gwiazd – „Patrzę w niebo, gwiazd szukam przewodniczek łodzi”. Tutaj także nie znajduje; sam akt spojrzenia w górę można odczytać jako zwrócenie się do wyższych sił, które nie chcą lub nie potrafią wesprzeć bohatera.
Ważny jest też motyw światła – „Tam z dala błyszczy obłok?” – które z początku zostaje wzięte za wschód słońca („tam jutrzenka wschodzi?”), będący symbolem nadziei. W następnym wersie podmiot liryczny sam sobie odpowiada na zadane pytania: „To błyszczy Dniestr” – mimo, że światło nie okazało się być świtem, przyniosło upragniony drogowskaz – „to weszła lampa Akermanu”.
W trzeciej strofie sposób postrzegania krajobrazu się zmienia; z „suchego przestworu oceanu” staje się zbiorem konkretnych lirycznych obrazów: pojawiają się „ciągnące żurawie”, motyl kołyszący się na trawie, a na początku czwartej zwrotki „wąż śliską piersią dotyka się zioła„. Z zagubionego wędrowca podmiot liryczny staje się czujnym obserwatorem; potrafi usłyszeć nawet to, czego „by nie dościgły źrenice sokoła”.
Ostatnie dwa wersy są wyraźną puentą dla całości „Stepów akermańskich” Adama Mickiewicza. Chociaż poeta poświęcił tęsknocie za Ojczyzną niewiele słów, to ona wydaje się być właściwym tematem utworu. Zwrotem „w takiéj ciszy” podmiot liryczny nawiązuje do wcześniejszych opisów, zestawiając je ze swoją nostalgią; pokazuje w ten sposób, że nawet tak piękne miejsca zawsze pozostaną dla niego obcą ziemią. W osobie mówiącej tli się jednak odrobina nadziei na ukojenie bólu tułacza: „tak ucho natężam ciekawie,/ Że słyszałbym głos z Litwy.”, nie może się ona jednak spełnić. Bohater liryczny jest tego świadomy – po chwili otrząsa się z melancholijnego zamyślenia i mówi: „Jedźmy, nikt nie woła!”. Kontynuuje tym samym swoją wędrówkę, pozostawiając zakończenie wiersza niejako otwartym.