Ludzie różnią się pod wieloma względami: mamy odmienne osobowości, wybieramy inne postawy życiowe. Jednym z odwiecznych dylematów jest to, czym kierować się w życiu: sercem czy rozumem? Oczywiście nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ponieważ każdy z nas staje przed tym wyborem i musi sam zastanowić się, co jest ważniejsze. Przykłady bohaterów literackich pokazują jednak, że niepoprawni marzyciele zazwyczaj cierpią bardziej niż trzeźwo myślący racjonaliści. Warto tutaj sięgnąć do takich dzieł, jak Lalka Bolesława Prusa czy Dziady Adama Mickiewicza.
Z perspektywy porównywania różnych postaw życiowych, bardzo interesującym bohaterem literackim jest Stanisław Wokulski, protagonista powieści Bolesława Prusa Lalka. Kupiec łączył w sobie cechy romantyka i pozytywisty, w niektórych dziedzinach życia kierował się rozsądkiem, a w innych – nie był w stanie oprzeć się porywom serca. Na pierwszy rzut oka Wokulski był twardo stąpającym po ziemi racjonalistą. Pochodził ze zubożałej szlachty i do wszystkiego doszedł swoją determinacją. Nauczył się zawodu kupca, studiował nauki przyrodnicze, rozwinął biznes odziedziczony po żonie. Był zaangażowany w ideę pracy u podstaw, jego jedynym celem nie było wzbogacenie się, pomagał potrzebującym, aby ułatwić im wyjście z ubóstwa. Udzielił wsparcia prostytutce Mariannie, która dzięki niemu zaczęła uczciwą pracę szwaczki, dał pracę furmanowi Wysockiemu, pomógł Węgiełkowi, który nie miał jak pracować z powodu pożaru warsztatu. Wokulski wierzył, że Polska odrodzi się dzięki wspólnemu wysiłkowi rodaków.
Jednak nie zawsze Stanisław kierował się rozsądkiem, co wyszło na jaw, szczególnie gdy po raz pierwszy zobaczył Izabelę. Gdy Wokulski ujrzał Izę w teatrze, rozpoczęła się jego szczera, choć wręcz chorobliwa, miłość. Nie kierował się zdrowym rozsądkiem, wciąż starał się o Izabelę, chociaż dziewczyna nie odwzajemniała jego uczucia i była arystokratką, a jej rodzina patrzyła z góry na zwyczajnego kupca. Wokulski był tolerowany w domu Łęckich, ponieważ pomagał zubożałej arystokracji w trudnej sytuacji finansowej. Nikt z tego środowiska nie darzył go jednak szczerym szacunkiem. Pod wpływem miłości, Wokulski przestał podejmować racjonalne decyzje: kupił rodową zastawę Łęckich za zawyżoną cenę, przepłacił za kamienicę Łęckich, założył z ojcem Izabeli spółkę do handlu ze wschodem. Niestety nie było to w stanie zmienić faktu, że piękna i próżna Iza wolała aktorów, muzyków czy bawidamka Starskiego od Wokulskiego, w którym dostrzegała tylko czerwone dłonie, będące pamiątką zesłania na Syberię po powstaniu styczniowym.
Kierowanie się sercem przysporzyło Wokulskiemu wiele cierpienia, nie był w stanie związać się z dobrą, pokorną panią Stawską. Chociaż ze strony Izabeli spotykały go wyłącznie upokorzenia, Stanisław dalej próbował ją zdobyć. Poddał się dopiero kiedy usłyszał jej flirt ze Starskim – Łęcka myślała, że Wokulski nie rozumie angielskiego. Stanisław załamał się tak bardzo, że próbował popełnić samobójstwo. Stwierdził, że stracił wszystko oprócz majątku, a miłość była dla niego ważniejsza od bogactwa. Zakończenie powieści jest niejasne – nie wiadomo, czy Wokulski podniósł się z rozpaczy, czy zginął w wybuchu w ruinach zamku, po których wcześniej spacerował z Izabelą.
Romantykiem i marzycielem był też z pewnością Konrad, główny bohater mickiewiczowskich Dziadów cz. III. Jego idealistyczna natura prowadziła do nierealistycznych oczekiwań i rozczarowania rzeczywistością. Konrad porzucił los nieszczęśliwego kochanka i przeszedł symboliczną przemianę w wojownika o wolność ojczyzny, zmieniając imię z Gustaw na Konrad. Bohater był przekonany o swojej wyższości, uważał się za proroka, jednostkę wybitną, istotę lepszą nawet od samego Boga. Idealizm doprowadził go do upadku – jego bunt miał bluźnierczy charakter.
W Wielkiej Improwizacji Konrad zwrócił się do Boga, domagając się od niego władzy nad ludzkimi duszami, ponieważ stwierdził, że Stwórca jest bezwzględny i nieczuły na cierpienie. Bohater nie był w stanie realistycznie ocenić swoich możliwości – prawie nazwał Boga carem, ale omdlał. Okazało się, że mimo przekonania o własnej potędze, w rzeczywistości był tylko słabym człowiekiem, o którego duszę walczyły anioły i demony. Romantyczna dusza Konrada sprawiła, że sam skazał się na wielkie cierpienie. Jak sam o sobie powiedział: Nazywam się Milijon – bo za miliony kocham i cierpię katusze.
Cierpienie związane z idealizmem jest typowe dla bohaterów romantycznych. Ich typowymi cechami są samotność, indywidualizm, poczucie wyższości, gotowość do poświęcenia w imię wyższego dobra oraz tzw. Weltschmerz, czyli ból wynikający z niedoskonałości świata. Niestety bohaterowie romantyczni charakteryzują się też niedojrzałością, przez co nie dorastają do czynów, o których marzą. Doskonale widać to chociażby na przykładzie Konrada i Kordiana – tytułowego bohatera dramatu Juliusza Słowackiego. Niepoprawnym idealistą bywał też Wokulski, dla którego miłość stała się obsesją, złowieszczą siłą, która odebrała mu chęć do życia.
Przykłady bohaterów literackich doskonale pokazują, że chociaż człowiek często odczuwa pokusę, aby kierować się sercem, wiąże się to z dużym ryzykiem. Odrzucając zdrowy rozsądek, człowiek naraża się na cierpienie i sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy idealistyczne podejście do życia jest tego warte.